Skarby na szczycie wieży
Autor: Piotr Serafin
Kolejne odkrycie jakiego dokonano w Lublińcu, a o którym chciałbym tutaj wspomnieć, również dotyczyło znaleziska związanego z kościołem.
Kościół św. Mikołaja w Lublińcu
Jednak tym razem wydarzenia były niejako następstwem żywiołu. 15 sierpnia 1925 roku w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Piekarach Śląskich miała miejsce koronacja cudownego obrazu Matki Boskiej Piekarskiej. Na tej uroczystości nie mogło zabraknąć ówczesnego lublinieckiego proboszcza Józefa Dwuceta, któremu towarzyszyło wielu mieszkańców.
Wnętrze bazyliki w Piekarach Śląskich z obrazem MBP. ok. 1925 rok
W czasie ich nieobecności przez Lubliniec przeszła gwałtowna burza, wyrządzając w mieście wielkie szkody. Podczas wichury ucierpiała między innymi wieża kościoła św. Mikołaja, w którą uderzył piorun.
Konieczny był jej pilny remont, który przeprowadziła lubliniecka firma budowlana Juliusza Lemaitre. Został wtedy zdemontowany cały szczyt wieży, wraz ze znajdującym się na jej zwieńczeniu krzyżem. W gałce pod krzyżowej odnaleziono wówczas kronikę zakończoną w roku 1857, w której to została ukryta dla przyszłych pokoleń. Niestety nie jest znana dokładna treść tego dokumentu i w związku z tym, również nie jest wiadomo, czy kronika obejmowała wydarzenia dotyczące samej parafii lublinieckiej, czy też historii całego miasta lub powiatu.
Rusztowania postawione w trakcie remontu w 1925 roku.
Wiemy natomiast, co umieszczono po zakończonym remoncie z powrotem w skrytce pod krzyżem. Odbyła się wtedy uroczystość, na której spotkała się cała ówczesna śmietanka Lublińca. Obecni byli między innymi starosta powiatu dr Paweł Piechaczek, lekarz powiatowy dr Franciszek Willert, dyrektor Zakładu dla Umysłowo Chorych dr Emil Cyran, burmistrz miasta Feliks Orlicki, przedstawiciele Magistratu i Rady Miejskiej, dowódca 74 Pułku Piechoty ppłk. Milan Marszałek, kierownik Szkoły Powszechnej Jakub Bazarnik, ks. proboszcz Józef Dwucet oraz przedstawiciele wielu innych instytucji państwowych, kościelnych i firm działających w Lublińcu.
Pewne jest to, że nie zabrakło wtedy nikogo z najważniejszych ludzi w mieście, uwiecznionych w liczbie 38 osób na pamiątkowej fotografii, wykonanej 25 października 1925 roku tuż po godzinie 10-tej. Po prawej na zdjęciu widoczna jest również gałka z umocowanym na niej krzyżem, z symboliczną datą jego wykonania 1789. Symboliczną, ponieważ ten oryginalny mocno zniszczony, został wtedy zastąpiony nowym, wykonanym z miedzi, przez firmę należącą do Jana Lempki.
Pozostałe elementy, czyli chorągiewka wiatrowskazu i odnowiona miedziana gałka wraz z nowym krzyżem, zostały ponownie zamontowane na iglicy u szczytu wieży. Najważniejszym punktem uroczystości było jednak umieszczenie w skrytce, odnalezionego w niej wcześniej dokumentu z 1857 roku wraz z nową kroniką, zawierającą informacje z lat 1857 – 1925, podpisaną przez wszystkich obecnych na tej uroczystości prominentów. Maszynopis liczy 18 stron i jest uzupełniony aneksami ze spisaną historią Szpitala Psychiatrycznego, historią szkoły oraz wynikami Plebiscytu. Autorem tego tekstu jest ówczesny nad sekretarz miasta Tomasz Ptak. Nie pochodził z Lublińca, bo urodził się w Katowicach, ale po powstaniach, w których brał również udział, osiadł w naszym mieście. Chyba szybko się z nim związał, o czym świadczą jego publikacje poświęcone Lublińcowi na łamach „Polski Zachodniej”, a także „Orędownika Samorządu”. Jest on także autorem opublikowanego wtedy w „PZ”, a po prawie 100 latach także na naszej stronie, spaceru ulicami miasta zatytułowanemu „Wędrówka po Lublińcu”.
Oprócz koniecznych prac związanych z wymianą starej konstrukcji kopuły dachu wykonano wtedy instalację elektryczną wewnątrz wieży. Jeszcze jedną ciekawostką jest fakt, że na prośbę parafian, skarżących się na to, że nie słyszą bijących dzwonów z powodu niewielkich rozmiarów okien w wieży, postanowiono przy okazji również temu zaradzić. W jej kwadratowej części mieszczącej komorę dzwonów wykuto nowe większe otwory, do których Wytwórnia Wyrobów Żelaznych Józefa Błachuta z Lublińca wykonała metalowe okna żaluzjowe. Według uznania można je do dziś otwierać podczas bicia dzwonów. W tamtym czasie w wieży znajdował się już tylko jeden, najstarszy dzwon o imieniu „św.Urban” z 1534 roku.
Dzwon z 1534 roku
Pozostałe trzy zostały zarekwirowane na potrzeby armii pruskiej, jeszcze w trakcie trwania I wojny światowej, w dniu 26.06.1917 roku.
Fotografia zarekwirowanych w dniu 26.06.1917 r. dzwonów.
Natomiast 30 marca 1926 roku na stacje kolejową w Lublińcu przybyły, zamówione przez proboszcza Dwuceta w Odlewni Braci Felczyńskich z Przemyśla, trzy nowe dzwony. Nazwano je „św. Maria”, „św. Katarzyna” i „św. Mikołaj”.
Wkrótce zostały zamontowane w kościelnej wieży. Niestety sytuacja się powtórzyła podczas następnej wojny. Po raz ostatni zabiły w dniu 26 lutego 1942 roku, w trakcie pogrzebu zmarłej parafianki Małgorzaty Grzona. Ponownie ostał się tylko ten najstarszy, który pozostał tam do dziś.
Na podstawie:
„Siedem wieków Fary w Lublińcu” – Jan Fikus senior
„Lubliniec 750 lat historii miasta i mieszkańców” – Sebastian Ziółek
https://nto.pl/moje-kresy-kalusz-miasto-dzwonow
„Głos Narodu”
„Tygodnik Powiatowy”
Fotopolska
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Garnek pełen złota
Autor: Piotr Serafin
W 1925 roku pomysł wydzierżawienia kościoła św. Krzyża miejscowemu 74 Pułkowi Piechoty zaczął nabierać realnych kształtów. Jeszcze przed podpisaniem ostatecznej umowy pomiędzy Garnizonem a Radą Parafialną kościoła św. Mikołaja, rozpoczęły się prace związane z dostosowaniem budowli do potrzeb utworzonej 1 maja 1926 roku nowej w Lublińcu parafii wojskowej.
Stary kościół w kolejnych kilku latach został kompletnie przebudowany, powiększony o nawy boczne i nowe prezbiterium oraz przeorientowany. Zmieniło się również całe otoczenie wokół budowli. Wszystkie te przedsięwzięcia wymagały sporych nakładów finansowych. Środki na rozbudowę pozyskiwane były w różny sposób, a mianowicie: z dobrowolnego opodatkowania się żołnierzy pułku, dochodów z przedstawień teatralnych kadry podoficerskiej wystawianych w Lublińcu i okolicach, jak również ze sprzedaży cegiełek specjalnie wydrukowanych z tej okazji.
Co ciekawe jest również dosyć prawdopodobne, że źródłem pokrycia kosztów przebudowy, było odnalezienie glinianego naczynia ze znajdującymi się wewnątrz złotymi monetami. Garnek został odkopany spod korzenia sosny na terenie należącym do parafii św. Mikołaja, a wydzierżawionym garnizonowi lublinieckiemu z przeznaczeniem na plac ćwiczeń. Dzisiaj to teren Jednostki Wojskowej Komandosów, pomiędzy Cmentarzem Wojskowym, a „Zakładem Głuchych” (SOSW).
Kościół pw. św. krzyża w Lublińcu po przebudowie
W 1928 roku tego sensacyjnego lublinieckiego odkrycia miał dokonać Michał Piaskowski, który wówczas w jednostce lublinieckiej odbywał służbę zasadniczą. Jak pisze Jan Fikus w swoim opracowaniu o historii kościoła św. Krzyża, w protokole posiedzenia Rady Parafialnej z dnia 27 grudnia 1928 roku zachował się następujący tekst: „Wobec wieści jakoby na wydzierżawionym terenie cmentarnym wojska znaleziono zakopane pieniądze złote, uchwala Rada Parafialna zapytać dowódcę 74 p.p. o wysokość znalezionej kwoty, względnie wyjaśnienie obiegających wieści …”. Niestety nie wiemy, jak do tego stwierdzenia ustosunkował się dowódca pułku, jednak plotki o znalezisku oraz że ów „skarb” spieniężono z przeznaczeniem na pokrycie części kosztów przebudowy kościoła, niosły się wówczas po całym mieście. Szczęśliwy znalazca Michał Piaskowski po odbyciu służby wojskowej pozostał w Lublińcu. Tutaj się ożenił z Bronisławą Synowiec i oboje zamieszkali w nieistniejącym już domu przy ul. Mickiewicza 31.
O tym, czy i jak było naprawdę, chyba nigdy się już nie dowiemy. Faktem jest jednak to, że znalazca skarbu sam, ze szczegółami opowiadał o tym wydarzeniu, co potwierdziła swego czasu znajoma rodziny p. Genowefa Janik. Michał Piaskowski zmarł w Lublińcu w 1976 roku. Legendy o odnalezionym garnku ze złotymi monetami, to chyba standardowe historie opowiadane w każdym zakątku Polski. Brzmi dość nieprawdopodobnie, ale kto tam wie…?
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Kościół pw. Św. Krzyża
Autor: Piotr Serafin
Krucyfiks znajdujący się obecnie w ołtarzu głównym kościoła św. Krzyża skrywa pewną tajemnicę. Nie jest znana dokładna data jego powstania. Wiadomo o nim jedynie, że wcześniej zamontowany był na belce, w łuku prezbiterium kościoła parafialnego św. Mikołaja.
Kościół św. Mikołaja tuż po remoncie w 1931 r. Krucyfiks w tym czasie był już w kościele św. Krzyża.
Stamtąd przed rokiem 1930 trafił do kościoła św. Krzyża i początkowo znalazł się w nawie bocznej. W 1959 roku podczas prac związanych z przeniesieniem go do ołtarza głównego, dokonano pewnego odkrycia. Otóż w belce pionowej krucyfiksu odnaleziona została skrytka, zawierająca dokument spisany w języku łacińskim, niemieckim i polskim. Z rękopisu dowiadujemy się o przeprowadzonych pracach konserwatorskich za ks. proboszcza Eugeniusza Biernackiego, przez mistrza stolarskiego z Warszawy o nazwisku Pietrzykowski. W dokumencie jest także informacja, że czasy są obecnie ciężkie, panuje duży nieurodzaj zboża i ziemniaków, oraz że trwa wojna.
Prawdopodobnie chodzi o wojnę Prus z Danią (1864.), lub z Austrią (1866r.). Sprawcy odkrycia Henryk Kokot i Henryk Kalus – pracownicy Stolarskiej Spółdzielni Pracy w Lublińcu umieścili odnaleziony rękopis z powrotem w skrytce, wraz z załączonym maszynopisem zawierającym informacje im współczesne. Po latach Jan Fikus senior odtworzone z pamięci odkrywców informacje spisał i opublikował w książeczce „Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Lublińcu – dzieje dawne i najnowsze” w 1997. Rok później wydał kolejne swoje dzieło „Siedem wieków fary w Lublińcu” w której także znalazła się informacja o tych wydarzeniach.
Kościół św. Krzyża w latach 90-tych
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Kościółek św. Anny
Autor: Piotr Serafin
Kościół św. Anny w latach 90-tych, kilka lat przed rozbiórką.
23 marca 1999 roku rozpoczęła się rozbiórka kościoła św. Anny.
Rozpoczęcie prac rozbiórkowych.
W trakcie prac odkryto kapsułę czasu – butelkę, ze schowaną w jej wnętrzu kartką.
Tak kościółek wyglądał dzień później, 24 marca 1999.
Krótki list pochodził z dnia 11 czerwca 1953 roku, czyli z czasu ostatniego remontu dachu i wieży. W ten oto sposób ślad po sobie i po tym wydarzeniu, pozostawili pracownicy Budowlanego Przedsiębiorstwa Powiatowego (pisownia oryginalna) z Lublińca, wykonującego wtedy prace ratujące kościółek.
Prezes „Fundacji św. Anny” Kazimierz Bromer odczytuje znaleziony dokument.
Byli to: Jerzy Szafarczyk (lat 36), Ryszard Książek (lat 24), Jerzy Helios (lat 18) oraz Kazimierz Banasik (lat 25). Na końcu znajdują się podpisy wyżej wymienionych oraz jeszcze dwa inne Wolny i Wiora.
List z 11 czerwca 1953 roku spisany przez pracowników remontujących dach i wieżę świątyni.
Podobna kapsuła nadal znajduje się w kościele św. Anny. W dniu 18 lipca 2004 roku w obecności ks. proboszcza Konrada Mrozka, do przygotowanego wcześniej miejsca znajdującego się z tyłu postumentu stanowiącego podstawę ołtarza św. Anny, uroczyście wmurowano kamień węgielny oraz materiały opisujące historię obiektu i prace związane z jego odbudową.
Ks. proboszcz Konrad Mrozek , podczas uroczystości wmurowania kamienia węgielnego (znajduje się po jego lewej stronie) oraz „nowej” kapsuły czasu. 18 lipiec 2004 roku.
Skąd się wziął kamień węgielny? Otóż pierwotnie kościółek św. Anny miał być przeniesiony na Steblów. Przygotowano więc kamień węgielny, który 20 czerwca 1983 roku w Katowicach poświęcił papież Jan Paweł II. Kamień przez 21 lat przechowywał ks. Leonard Pająk w kościele św. Krzyża.
Na zdjęciu moment przekazania kamienia węgielnego ks. proboszczowi Konradowi Mrozkowi przez stojącego obok ks. proboszcza Leonarda Pająka z parafii pw. św. Krzyża. 11 lipiec 2004 r.
W końcu trafił do miejsca swojego przeznaczenia, ale dużo bliżej niż wcześniej zakładano. Został zrekonstruowany z wykorzystaniem nadających się do tego starych elementów kościółka ledwie 14 m od swojej dotychczasowej lokalizacji.
Poświęcenie krzyża przez ks. proboszcza Konrada Mrozka z odrestaurowaną postacią Chrystusa. 18 lipiec 2004 r.
Pamiątką przypominającą nam o tym dzisiaj, jest krzyż obok dzisiejszego kościółka, który stoi dokładnie tam, gdzie usytuowany był ołtarz w miejscu budowy świątyni w 1653 roku.
Na podstawie:
„Kronika odbudowy kościoła św. Anny w Lublińcu” – p. Helena Pizon
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ludzkie kości
Autor: Piotr Serafin
19 maja 2007 roku w lublinieckim dodatku do Dziennika Zachodniego ukazał się krótki artykuł o następującej treści: „Podczas prac przy budowie ronda przy ulicy Piłsudskiego odkryto ludzkie kości. Kości należą do dwóch dorosłych osób i dziecka. Znaleziona czaszka jest przepiłowana, co świadczy o tym, że przeprowadzono sekcję zwłok – tłumaczy Michał Janusz, biegły sądowy. Prawdopodobnie szczątki pochodzą z czasów II wojny światowej. Niewykluczone, że są to ofiary eksperymentów, które odbywały się w lublinieckim szpitalu psychiatrycznym. Władze miasta mają nadzieję, że znalezisko nie opóźni znacznie oddania ronda do użytku”.
Artykuł w dodatku do „Dziennika Zachodniego”
Cóż, dzisiaj doskonale wiemy, że budowę ronda jak i całej małej obwodnicy udało się szybko dokończyć. Dla mnie jednak wciąż pozostaje zagadką skąd i dlaczego odnalezione kości, znalazły się w tym właśnie miejscu? Ta krótka notka zamieszczona w gazecie raczej w pełni nie rozwiązuje tej zagadki.
Rondo Jana Pawła II.
O podobnym odkryciu, lecz tym razem na lublinieckim Rynku, pisał swego czasu na Uroczym Lublińcu Jerzy Orszulak: „W czasie prac związanych z wymianą kanalizacji ponoć znajdowano kości ludzkie, może to świadczyć o tym, że na rynku były dokonywane pochówki”. Wieści o pochówkach zarówno na Małym Rynku oraz na Placu Konrada Mańki słyszałem i czytałem już wiele razy. Nigdzie jednak nie znalazłem ich oficjalnego potwierdzenia, co oczywiście nie przesądza sprawy.
Rynek. Fot. Jerzy Orszulak
Podobnie zresztą jest z budową osiedla bloków przy ulicy 11 Listopada. Tym razem jednak wiadomo, że wcześniej znajdował się tutaj pierwszy cmentarz Szpitala Psychiatrycznego. Został zlikwidowany w 1929 roku po otwarciu nowego cmentarza zakładowego, na końcu obecnej ulicy Sportowej.
Zaznaczono Cmentarz Żydowski oraz pierwszy cmentarz, na którym chowano zmarłych pacjentów Szpitala Psychiatrycznego. Dzisiaj ul. 11 Listopada
Nie tak dawno, wiosną 2021 roku w „Gazecie Lublinieckiej”, ukazało się sprostowanie lublinieckiego magistratu w kolejnej podobnej sprawie. Dementi dotyczyło plotki krążącej wśród mieszkańców, o odnalezieniu ludzkich kości podczas rewitalizacji terenów przy ulicy Sportowej.
Bulwar Ludwika Okwieki
Ujawnione podczas prac kości okazały się być szczątkami pochodzenia zwierzęcego i prawdopodobnie pozostałością po uboju zwierząt hodowanych w pobliskim gospodarstwie rolnym, wchodzącym w skład Szpitala Psychiatrycznego.
Odnalezione podczas prac kości zwierzęce. „Gazeta Lubliniecka”
Nawiasem mówiąc ponad 100 lat temu kości zwierzęce tak po prostu się nie marnowały. Oprócz kleju, wytwarzano z nich mączkę do nawożenia pól. Być może już wtedy stosowano ją także jako dodatek do paszy, którą karmiono zwierzęta. Kupić ją można było także w Lublińcu.
„Lublinitzer Kreisblatt” z 02.08.1890r.
„Lublinitzer Kreisblatt” z 26.08.1893
Na podstawie:
„Dziennik Zachodni” z 19 maja 2009 r.
Uroczy Lubliniec – Jerzy Orszulak
„Spacerem przez Lubliniec” Jan Fikus, senior
https://gazetalubliniecka.pl/2021/04/16/czy-to-ludzkie-kosci/
„Lublinitzer Kreisblatt” 1890, 1893 r.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Średniowieczna zagroda, studnia i klucz
Autor: Piotr Serafin
Teren na zachód od najstarszej części miasta, który dodatkowo oddziela od niego Potok Steblowski, był kiedyś miejscem wspólnego wypasania bydła, baranów i kóz należących do mieszczan. Skotnica miejska była prawdopodobnie jednym z nielicznych w najbliższej okolicy suchych fragmentów terenu porośniętych trawą, wobec czego świetnie się do tego nadawała. Zwierzęta były wyprowadzane z poszczególnych gospodarstw w mieście pewnie przez bramę, która według najnowszych ustaleń opisanych przez Olgierda Kniejskiego w ostatniej monografii miasta, była początkowo jedynie furtą „gospodarczą” prowadzącą do młyna i Zamku.
W 2012 roku podczas prac przy budowie marketu „Lidl” dokonano tu pewnego odkrycia. W miejscu jego przyszłych fundamentów, archeologom pod zwierzchnictwem Zbigniewa Małka, udało się zidentyfikować pozostałości budynku drewnianego oraz obiektu gospodarczego, pochodzącego z późnego średniowiecza, najprawdopodobniej z XV – XVI wieku. Fundament odkrytego budynku składał się z drewnianych belek, które tworzyły zarys prostokąta o wymiarach 6,4 na 2,5 m. Budynek uległ niegdyś spaleniu, o czym świadczyły znalezione pozostałości zwęglonego drewna oraz wypalonej w ogniu gliny, którą były uszczelnione miejsca pomiędzy belkami i oblepione ściany.
Zdjęcie odkrytych fundamentów (Dziennik Zachodni)
Fundament zachował się w świetnym stanie ukryty pod gruba warstwą piasku. Odkryto również pozostałości po jej dawnych mieszkańcach, w postaci fragmentów glinianych naczyń. Najciekawszym znaleziskiem, okazał się jednak żelazny średniowieczny klucz.
Zdjęcie poglądowe (Muzeum Archeologiczne w Arsenale Miejskim we Wrocławiu – Gazeta Wrocławska)W artykule jest informacja, że klucz jest podobny do znalezionego kiedyś na Zamku w Będzinie. Niestety nie udostępniono zdjęcia
W okolicy wykopaliska natrafiono również na ślady sporych rozmiarów budynku gospodarczego, a jedna z jego części wg. archeologa Zbigniewa Małka, służyła jako wędzarnia. Ostatnim znaleziskiem w tym rejonie była studnia z bardzo dobrze zachowaną drewnianą cembrowiną złożoną z dwóch części. Zewnętrzna składała się z masywnych elementów wykonanych prawdopodobnie z fragmentów pnia jednego drzewa. Wewnętrzną tworzyły zaostrzone deski, tzw. dranice o długości 120 cm, połączone jedna z drugą i wbite obok siebie pionowo w ziemię. Wnętrze studni zasypane było kamieniami. Jak pisze autorka artykułu na temat odkrycia, jaki ukazał się w „Dzienniku Zachodnim” w dniu 15 czerwca 2012 roku: „elementy drewniane budynku i studni zostały zabezpieczone przed zniszczeniem i prawdopodobnie zostaną poddane zabiegom konserwacyjnym”.
Fragment artykułu Anety Kaczmarek z Dziennika Zachodniego
Ówczesny sekretarz miasta Jan Grajcar na łamach gazety informował, że miasto ma już pewien plan związany ze znalezionymi artefaktami. Mianowicie, jeśli koszty konserwacji nie będą zbyt wysokie, to planowano wmontować odnalezione elementy w rewitalizowaną przestrzeń nad Lublinicą. Od tych wydarzeń minęło niespełna 11 lat, a ten świetny pomysł zdaje się odszedł w zapomnienie. Czy może ktoś z Państwa zna dalszą historię tego znaleziska?
Na podstawie:
„Dziennik Zachodni” – Wykopali spod ziemi średniowieczną studnie – artykuł Anety Kaczmarek
Zdjęcie kluczy – Muzeum Archeologiczne w Arsenale Miejskim we Wrocławiu – Gazeta Wrocławska
„Lubliniec, 750 lat historii miasta” – cz. I Olgierd Kniejski
„Spacerem przez Lubliniec” – Jan Fikus, senior