Strumyk bez nazwy

Wielokrotnie pisaliśmy już o tych najważniejszych i największych rzekach przepływających przez nasz powiat. Było więc o Liswarcie i Małej Panwi, kanałach i stawach, tych naturalnych i tych stworzonych ręką człowieka. Wszystkie bez wyjątku odegrały dużą rolę w życiu dawnych mieszkańców. Jakie by nie były prawdziwe początki związane z lokowaniem Lublińca, to wybór tego akurat miejsca, był niewątpliwie podyktowany odnalezionym tu kiedyś niezwykłym układem cieków wodnych w połączeniu z ukształtowaniem terenu i jeszcze może kilku innych równie ważnych elementów. Widać to porównując plany pobliskich miejscowości: Opola, Jemielnicy, Koszęcina, Boronowa, Dobrodzienia lub Toszka.

Średniowieczne Opole otoczone wodą

Ludzie wtedy nie dysponowali takimi środkami jak my dzisiaj, ale mimo to świetnie potrafili wykorzystać otaczającą ich przyrodę i stosunkowo niewielkim nakładem sił przystosować ją do własnych potrzeb. Jakie były te potrzeby? Przede wszystkim niezbędny był kawałek suchego, wyżej położonego miejsca, z przepływającą w pobliżu rzeką oraz otaczającym je lasem. Drewno potrzebne było do budowy domostw, jako materiał do produkcji naczyń, narzędzi, broni, łodzi, wozów, a także jako opał. Poza tym w lasach biegała przecież zwierzyna, na którą można było zapolować. Woda jako ten trzeci niezbędny element była wykorzystywana oprócz tych oczywistych dla każdego funkcji, także jako siła napędowa pierwszych zakładów pracy: młynów, tartaków i kuźni.

To nie jest Lubliniec, a Jemielnica. Układ pierwszych zabudowań Jemielnicy,
jest bliźniaczo podobny do naszego miasta. Od lewej młyn,
tuż obok kościół p.w. Najświętszej Maryi Panny, staw i kaplica p.w. Wszystkich Świętych.

Również jako medium służące do transportu oraz do ochrony przed obcymi. Tutaj było więc idealnie pod każdym względem i takie właśnie miejsca wybierano. Spiętrzenie wody tylko w jednym punkcie spowodowało zalanie całego terenu wokół niewielkiego wzgórza i podniesienie poziomu wody w trzech rzekach zasilających powstały w ten sposób staw.

Staw Zamkowy w Lublińcu. Obecnie Bulwar Franciszka Grotowskiego

Zbiornik ten, później został nazwany Stawem Zamkowym i zajmował większość terenu obecnego Bulwaru im. Franciszka Grotowskiego. Wspomniane rzeki to: od południa Lubocza (Lublinica), od zachodu strumień zwany później Potokiem Steblowskim i od północy wpadająca do tego ostatniego, niewielka rzeczka, pozostająca do dziś bez nazwy.

Plan Lublińca tuż przed wybudowaniem kolei, tj. przed 1884 r.  

Nie wszyscy wiedzą o jej istnieniu, chociaż płynie tam także teraz. Dzieje się tak dlatego, że prawie połowa jej biegu jest obecnie ukryta pod ziemią. Jej źródło znajduje się na niewielkim wzgórzu pomiędzy ulicami Częstochowską i Klonową.

Na współczesnym planie rzeczka nagle znika tuż przed torami kolejowymi

Płynie sobie równolegle do tej ostatniej i następnie skręca pod kątem prostym na zachód, na wprost wieży wodnej, dawnej parowozowni i budynku Sekcji Kolejowej w Lublińcu.

Wielu z Państwa jadąc ulicą Podmiejską, pokonuje niewielki mostek, spinający brzegi tego strumienia.

Mostek na rzeczce na ulicy Podmiejskiej

Podobny znajduje się kilkaset metrów dalej na zachód, tuż przed torami kolejowymi, na dawnej drodze technicznej stacji kolejowej, a dzisiejszej ulicy Przemysłowej.

Miejsce w którym rzeczka znika pod ulicą Przemysłową i torami kolejowymi

Przed wiekami rzeczka płynęła sobie na zachód, leniwie rozlewając się na boki i tworzyła mokradła zniechęcające potencjalnych rabusiów, chcących niepostrzeżenie wkroczyć do miasta. W tym czasie jedyną drogą, umożliwiającą dostęp „suchą stopą” od tej strony, był trakt prowadzący przez most, wprost do Bramy Oleskiej. Doskonale widać to na planie miasta z 1852 roku, gdzie tereny zalewowe wokół miasta oznaczono kolorem jasnoniebieskim.

Plan Lublińca z 1852 roku.  Kolorem niebieskim oznaczyłem:
1 – Staw Zamkowy, 2 – teren zalewowy rzeki Lublinicy,
3 – teren zalewowy Potoku Steblowskiego, 4 – teren zalewowy „rzeczki”

Można to również zauważyć na najstarszym znanym nam planie Lublińca z roku 1811. Po rozebraniu bram i likwidacji wałów otaczających rozrastające się miasto, znaczenie tej rzeczki uległo zmniejszeniu. Tereny wokół, w miarę możliwości stopniowo osuszano, umożliwiając stawianie nowej zabudowy.

Plan Lublińca z roku 1811

Taki stan trwał do czasu pomysłu i realizacji budowy kolei przebiegającej przez Lubliniec. Dlaczego pod koniec XIX wieku podjęto decyzję o tym, że to właśnie w tym miejscu ma powstać stacja kolejowa w Lublińcu? Przyczyn było kilka. Przede wszystkim chodziło o to, by inwestycja jak najszybciej się zwróciła, a więc miała być możliwie jak najtańsza. To dlatego stacje tej pierwszej linii kolejowej w naszej okolicy, w tym tą w Lublińcu, wybudowano w pewnym oddaleniu od zabudowań.

Mapa tuż po wybudowaniu kolei. Żółtymi strzałkami zaznaczyłem widoczną jeszcze wtedy rzeczkę,
aż do jej ujścia do Potoku Steblowskiego

Duży wpływ na przebieg torów mieli również ci najbogatsi okoliczni właściciele, którzy starali się o to, by przebiegały, jak najbliżej ich fabryk i innych dochodowych interesów, umożliwiając im dalszy rozwój. Myślę jednak, że decyzja o tym, aby lubliniecka stacja znalazła się w tym konkretnym miejscu, spowodował fakt stałego dostępu do wody. Była ona w tym czasie niezbędna do funkcjonowania kolei, chociaż jednocześnie stanowiła duży problem dla samego torowiska.

Pozostałości rowów melioracyjnych wykonanych przy budowie stacji kolejowej.

Pomysłowi i praktyczni budowniczowie stacji, wykorzystali do tego celu, płynący od wschodu strumień. Ten sam, który przez wieki był częścią systemu chroniącego Lubliniec. W przeciwieństwie do innych pobliskich stacji (Koszęcin, Ciasna), gdzie wieże wodne budowano gdzieś z boku, bo było taniej i wygodniej, tutaj postawiono ją w samym środku.

Na końcu stacji Ciasna, po prawej ledwo widoczna wieża wodna w 1905 roku i nieco bardziej współcześnie.

Pewnie dlatego, że od początku planowano budowę parowozowni, w której dokonywano by napraw, a przy okazji uzupełniano lokomotywy w paliwo, czyli węgiel i wodę. Potrzeba stałego dostępu do wody w tym miejscu spowodowała więc wybudowanie dwóch głębokich studni (są tu do dziś przy samej wieży), które zasilała woda ze wspomnianej rzeczki.

Na planie stacji w Lublińcu w kółku: parowozownia, wieża wodna i dwie studnie znajdujące się tu do dziś.

Stąd, zapewne po odfiltrowaniu zanieczyszczeń, była pompowana w górę do wieży wodnej. Jej nadmiar poprzez przelew ze studni, trafiał z powrotem do tej samej rzeczki i spływał do Potoku Steblowskiego. Generalnie działa to do tej pory, z pominięciem pompowania wody do wieży, z tym że już tego nie zobaczymy.

Obecnie rzeczka wpływa do Potoku Steblowskiego kanałem z widocznym po lewej ujściem,
znajdującym się pod mostem przy rondzie na ulicy św. Anny. 

Rzeczka nadal płynie sobie tak jak kiedyś, tyle że od torowiska znika pod ziemią. Albowiem z czasem, kolejni właściciele posesji, przez które przepływa, dodawali rury i następnie całość zasypywali, zyskując w ten sposób dodatkowy teren. Także w trakcie budowy przejścia pod torami na dworcu w 1906 roku, całość została odwodniona drenami oraz wykopano kolejne studnie i kanał z ujściem do wspomnianej rzeczki w pobliżu budynku dzisiejszego Banku PKO.

Dworzec kolejowy w Lublińcu w 2024 roku.

Ten system także działa do dziś, chociaż że na skutek pewnych zaniedbań w przeszłości, musi być obecnie wspomagany pompami.