Pisząc tekst o młodości Józefa Lompy, wspomniałem o księdzu, który w Oleśnie otwarł pierwszą polską drukarnię na Śląsku. Dzisiaj kilka słów o tym duchownym. Oprócz tego, że był księdzem, miał także pewną misję, którą sam sobie wymyślił. Jan Gałeczka urodził się w 1766 roku w Widerowcu pod Głogówkiem, tj. folwarku należącym do wsi Mochów.
Folwark Widerowiec
Zarazem była to własność OO. Paulinów. Tych samych, co z naszej Jasnej Góry, bo obydwa klasztory ufundował przecież książę Władysław Opolczyk.
Klasztor Paulinów w Mochowie. Grudzień 2023
Zarówno Mochów, jak i Głogówek, to kolejne miejscowości, które przewijają się co jakiś czas w historii naszego miasta. Wszyscy pewnie pamiętają o obrazie Matki Boskiej Jasnogórskiej, który w czasie zawieruchy wojennej, przez Lubliniec trafił właśnie do klasztoru w Mochowie i tam bezpiecznie przeczekał Potop Szwedzki.
Jeden z kilku obrazów wiszących w Sanktuarium Matki Boskiej Jasnogórskiej w Mochowie, przypominających o tej historii. Grudzień 2023
Zupełnie odwrotnie było z Janem Gałeczką. Tuż po wyświęceniu we Wrocławiu, w 1788 roku pojawił się w Lublińcu, bo jego pierwszą parafią był nasz kościół pw. św. Mikołaja. Spędził u nas 5 lat.
Wieża kościoła św. Mikołaja w Lublińcu. Obok czworoboczna wieża Straży Pożarnej
Później od wiosny 1793 roku został kuratusem w Byczynie pod Kluczborkiem, by wreszcie w 1801 roku trafić do Olesna. Oprócz funkcji proboszcza jeszcze w tym samym roku powierzono mu stanowisko inspektora szkolnego dla powiatów oleskiego, kluczborskiego i byczyńskiego. Nie było to łatwe zadanie. Praktycznie wszystkie rozporządzenia władz pruskich dobrze widniały wtedy jedynie na papierze. Sama skądinąd świetna idea powszechnej edukacji, spotykała się często z oporem właścicieli ziemskich, na których barkach spoczęło finansowanie tego całego przedsięwzięcia.
Rynek w Oleśnie. W tle wieża kościoła św. Michała.
Dodatkowo każda para rąk, również tych dziecięcych potrzebna była w gospodarstwie, gdyż często od zebranych jesienią plonów, zależało „być albo nie być” wielu tutejszych rodzin. Przy okazji władzom Prus chodziło także o zintegrowanie autochtonów z resztą Niemiec, a tu podstawową sprawą był język, który nie ma co ukrywać, nie był wówczas na tym terenie powszechnie znany. Brakowało też podręczników i wykwalifikowanych nauczycieli, najlepiej dwujęzycznych. Widząc te braki ks. Gałeczka, postanowił sam wykonywać potrzebne materiały.
Ksiądz Jan Gałeczka drukował swoje materiały najprawdopodobniej na plebanii kościoła ś Michała w Oleśnie
Był to impuls dla wielu innych osób na Górnym Śląsku, które także postanowiły zająć się drukarstwem. Z tym że on całkowicie poszedł „pod prąd” i zaczął drukować głównie po polsku. Oprócz podręczników do nauki był autorem także wielu pieśni religijnych, m.in. śpiewanej do dzisiaj: „Przed Tobą upadamy, Boże – Stwórco nasz i Panie”. W ówczesnym Oleśnie trafił na żyzną ziemię, bo pisząc ostrożnie, aż 9 na 10 mieszkańców posługiwało się językiem polskim (śląskim, wasserpolnisch). Wkrótce polskie książki pojawiły się więc także w Opolu, gdzie w 1804 roku rozpoczęła działalność tamtejsza drukarnia Beelitza. W roku 1816 powstała w Raciborzu drukarnia Herzoga, a nieco później drukarnia Boegnera. Od roku 1819 drukował Neuman w Gliwicach, a trochę później w 1835 roku w Lublińcu pojawił się Juliusz Plessner. To za sprawą jego drukarni począwszy od 6 stycznia 1844 roku, zaczął się regularnie ukazywać lubliniecki tygodnik „Lublinitzer Kreisblatt”, gdzie część artykułów, informacji i ogłoszeń drukowano po polsku.
Tutaj także rok później wydrukowano dzieło Lompy „Krótki rys jeografii Szląska”.
Równolegle w 1843 roku w kolejnej lublinieckiej drukarni należącej do Arnolda Kukutscha, ukazała się inna książka napisana po polsku. W książeczce „Krótki opis o znalezieniu cudownego obrazu N.P. Marii w Lubecku” Jan Gajda spisał i zachował dla następnych pokoleń legendę znaną nam do dziś.
W 1850 w naszym mieście pojawiła się najdłużej działająca drukarnia w naszym mieście, należąca do Constantina Kolano. Także w tej drukarni sporadycznie ukazywały się polskie pozycje. Przykładowo Karol Reszka wydał tu w 1861 roku „Źródło prawdziwego szczęścia czyli dobre wychowanie dziatek”. Trend zapoczątkowany przez ks. Gałeczkę na stałe wrósł w żyjące tu społeczeństwo.
Lubliniec, ul. Damrota 1. Tutaj przez lata funkcjonowała drukarnia Constantina Kolano
Tymczasem ks. Jan Gałeczka 1 sierpnia 1808 roku objął stanowisko proboszcza w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gliwicach-Łabędach. Tutaj, podobnie jak w Oleśnie troszczył się o oświatę i szkoły.
Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gliwicach-Łabędach.
Tutaj poznał barona Jana von Welczka, właściciela Łabęd, którego ostatnią wolą przed śmiercią, było postawienie kaplicy w Czechowicach. Po kilku latach syn zmarłego barona spełnił ostatnią prośbę swego ojca. Kaplica stanęła, ale bez zezwoleń kościelnych i urzędniczych.
Chyba jedyne zdjęcie kaplicy w Czechowicach
Tylko dzięki sprytnym posunięciom ks. Gałeczki udało się te formalności uzupełnić w lipcu 1825 roku i odtąd mieszkańcy Czechowic, mogli się cieszyć posiadaniem własnej kaplicy. Niestety do dziś zachowały się jedynie fundamenty tej budowli, za to pozostała pamięć po księdzu Gałeczce, który zmarł w Łabędach 14 marca 1845 roku.
Na mapie miejsce, gdzie stała kiedyś kaplica w Czechowicach, ufundowana przez barona Jan von Welczka
Na podstawie:
„Obrazy Polaków wspomnienia godnych” – ks. Jan Kudera
„Ziemia Śląska” Nr. 3, z dnia 6 luty 1929
ks. Jan Gałeczka 1766-1845
https://www.czechowicer.eu/
„Lublinitzer Kreisblatt” no1 – 6 stycznia 1844
Wikipedia
Fotopolska