Istotną różnicą pomiędzy życiem średniowiecznego mieszczucha od życia na wsi było prawo do organizowania cotygodniowych targów. Lubliniec posiadał również liczne przywileje miejskie, między innymi: tworzenie nowych cechów, przywilej prawa składowego, przywilej warzenia piwa, prawo używania własnych miar i wag, czy też prawo poboru podatków od przywiezionych do miasta towarów. Kolejna odmienność polegała na tym, że tylko w miastach sądzono i wymierzano stosowne do popełnionych przestępstw kary. Dzisiaj są one dla nas są one szokujące. I jeszcze jedno: sprawa budowy miejsca straceń w tak malutkiej miejscowości jak Lubliniec, musiała być uregulowana w przywilejach miejskich i chyba jest to kolejna zagadka do sprawdzenia przez historyków, badających historię Ziemi Lublinieckiej.
Ratusz i stojący przed nim pręgierz, Wrocław – początek XIX wieku.
Zdjęcie poglądowe.
Mieszkańcy okolicznych wiosek: Wesołej, Droniowiczek, Steblowa, Sadowia czy Kokotka, jako poddani szlachty podlegali pod sądy sprawowane przez właścicieli Ziemi Lublinieckiej. Zmieniło się to mniej więcej dopiero w połowie XIX wieku, kiedy powstały sądy powiatowe, a właścicielom ziemskim i magistratom odebrano prawa sądowe. Jedną z najłagodniejszych kar było wymierzenie chłosty, które często odbywało się na rynku, przy pręgierzu i przy licznie zgromadzonej publice.
Podobnie było z karą śmierci wykonywanej przez ścięcie. Czy w Lublińcu stał pręgierz? Nie mam żadnej wiedzy na ten temat, ale na pewno stała tu szubienica. Potwierdza to niepozorny znak na mapie, opracowanej i wydanej w 1753 roku przez majora Christiana Fridricha von Wrede. Jest umiejscowiony po prawej stronie drogi prowadzącej do Lublińca z Koszęcina i Sadowia.
Informacja uzyskana od Pana Arkadiusza Barona pozwala jak sądzę, tę datę przesunąć jeszcze wstecz na podstawie dokumentu wystawionego w 1688 roku, który w oryginale brzmi: „…Hanc ecclesiam duo fures praeterlapsa quadragesima spoliarunt, acceperunt ex tabernaculo calicem consecratum cum patena et ciborium ex cupro; tres consecratas hostias effudit fur ex ciborio ad altare, quas mures absumpserunt, capti erant in Polonia in oppido Kempna Wielonium spectante. Dominus fundi Gossitzki compulit aedituos, ut darent 13 tal. ex pecunia ecclesiae pro recuperandis furto ablatis rebus et pro advehendis furibus Lublinium, simul et pro instigatore, qui egit contra fures, quorum unus Lublinii suspensus est…”
Fragment mapy von Wrede na którym zaznaczono szubienicę przy drodze do Sadowa
Nie ukrywam, że w tłumaczeniu posiłkowałem się słownikiem google, ale potwierdza się to z wiadomością od fachowca, czyli Pana A. Barona, który w mailu do nas napisał: szubienica mogła istnieć już w 1688 roku. W roku tym dokonano włamania do kościoła w Sierakowie. Złodziei ujęto i osądzono w Lublińcu. Jednego powieszono chyba właśnie w Lublińcu.
Pełny tekst tłumaczenia: „…Po zakończeniu Wielkiego Postu dwóch złodziei splądrowało ten kościół; Złodziej rozsypał z ołtarza na ołtarz trzy konsekrowane ofiary, które pożarły szczury. Zostały one złapane w Polsce w miejscowości Kempna Wielonium Właściciel majątku Gossitzki zmusił budowniczych do oddania 13 talów. Z funduszy kościelnych na odzyskanie rzeczy zabranych z kradzieży i sprowadzenie złodziei do Lublina, jednocześnie jako podżegacz występujący przeciwko złodziejom, z których jednego powieszono w Lublinie…”
Powiększenie znaku
O istnieniu Miejsca Poprawnego, czyli po prostu szubienicy, dowiadujemy się także z dokumentu spisanego w 1677 roku, w którym jest mowa o tym, że mieszczanin lubliniecki Jan Pytel podarował na wieczne czasy kościołowi w Lublińcu trzy staje roli „…od Miejsca Poprawnego aż do stawku na dłuż, na szyrz od Skotnice Miejskiej aż do Morza…”. Owo „Morze” było już wtedy prawdopodobnie dużą łąką, której nazwa powstała, albo od istniejącego tu kiedyś stawu, lub wiązała się z tym, że był to teren w pewnych okresach szeroko zalewany przez Luboczę (Lublinicę). „Skotnica Miejska” – nazwa także wymieniona w owym dokumencie, to nic innego, jak łąki na zachód od Droniowiczek, na których nasi przodkowie wypasali, hodowane przez nich bydło.
Miejsce usytuowania szubienicy nie było przypadkowe. Zazwyczaj w przeciwieństwie do szafotów, czy pręgierzy stawiano je poza centrum miasta z co najmniej kilku powodów. Były to na pewno względy sanitarno-epidemiologiczne, gdyż skazaniec najczęściej wisiał na szubienicy aż do całkowitego rozkładu zwłok. Cel tego pastwienia się nad skazańcem był dwojaki: miała być to przestroga dla wszystkich, którzy chcieliby pójść w ślady złoczyńcy, oraz kolejny etap działań, mających obedrzeć go z wszelkiej czci.
Szubienica trójsłupowa 1677 rok. Kształtem przypomina znak z mapy.
Czy taka więc stała przy drodze prowadzącej do Lublińca? Jean-Pierre Norblin de La Gourdaine „Wieszanie zdrajców”. Muzeum Narodowe w Warszawie.
Miejsce takie musiało więc gwarantować dobrą widoczność wystawionego obiektu, najczęściej z dróg prowadzących do dawnego miasta. Trudno byłoby też znieść obrzydliwy zapach rozkładających się ciał skazańców w miejscu, które pełniło rolę targowiska i gdzie skupiało się życie miasta. Wzgórze szubieniczne było też z jednej strony miejscem objętym złą sławą, z drugiej świadectwem władzy, jaką dysponowała rada i sąd miejski. Sądy niejednokrotnie łagodziły kary poprzez zamianę stryczka na… ścięcie. Z naszej perspektywy wydaje się to niedorzeczne, jednakże w oczach ówczesnych różnica była zasadnicza. Ścięcie było karą honorową. Wykonywano ją często w najbardziej prestiżowym punkcie miasta, powieszenie zaś ściągało na skazańca hańbę. Jego zwłok nie można było pochować w święconej ziemi, a co najwyżej w miejscu, w którym zginął, zatem pod szubienicą.
Wykonanie kary śmierci przez ścięcie mieczem. Zdjęcie poglądowe
Na poniższym zdjęciu znajduje się mapa opracowana w latach 1767-1787, na której po raz kolejny oznaczono szubienicę. Być może, chociaż to tylko moja prywatna hipoteza, jest to miejsce, gdzie aktualnie znajduje się cmentarz parafialny przy ulicy Plebiscytowej. Późniejsza lokalizacja cmentarza w tym przeklętym miejscu, gdzie raczej nikt nie chciał zamieszkać, bądź jakkolwiek użytkować, byłaby więc chyba uzasadniona, w obliczu ówczesnych potrzeb rozrastającego się Lublińca. Sprawa cmentarza była o tyle pilna, że obydwa dotychczas funkcjonujące przy lublinieckich kościołach Św. Mikołaja i Św. Krzyża były przepełnione, głównie wskutek pochówków żołnierzy rosyjskich wracających z pola bitwy pod Waterloo. Przykładowo na cmentarzu przy Kościele Św. krzyża dochodziło do takich sytuacji, że aby uwolnić miejsce na nowy pochówek wygrzebywano z danej kwatery resztki kości i przechowywano je w drewnianej kostnicy. Dopiero po zgromadzeniu większej ilości, szczątki były ponownie grzebane w wolnych miejscach przy ogrodzeniu. Teren pod nowy cmentarz na którym być może wcześniej stała lubliniecka szubienica, przekazała na mocy testamentu Julianna Schliwa i od 1820 roku zaczęto na nim chować zmarłych.
Mapa pochodząca ze zbiorów Schmetausches Kartenwerk
Co tam znajduje się dzisiaj, jak na razie jest niewiadomą. Być może właśnie cmentarz, ale równie dobrze to nieco dalej od ówczesnych rogatek miasta. Może to więc być dzisiejszy market budowlany lub okolice basenu, a być może jeszcze inna lokalizacja. W tej sprawie jest jeszcze sporo niewiadomych. Wierzę, że kiedyś uda się je rozwiązać.
Na podstawie:
„Lubliniec, 750 lat historii miasta i mieszkańców” cz.I – Olgierd Kniejski
„Krieges – Carte von Schlesien’’ (,,Mapa wojenna Śląska’’) 1753 roku- Christian Fridrich von Wrede (fragment mapy – Meandry Historii)
Josef Jungnitz, Veröffentlichungen aus dem Fürstbischöflichen Diözesan-Archiven zu Breslau. Bd 2. Visitationsberichte der Diözese Breslau. Archidiakonat Oppeln, Breslau 1904, s. 330
Kronika parafii Sieraków autorstwa Alfreda Świerka
„Lubliniec, monografia historyczna parafii lublinieckiej” – maszynopis z 1956 r. autorstwa Ludwika Musioła
http://archeo.uni.wroc.pl/
XI. Relikty egzekucji prawa i ich miejsce w krajobrazie kulturowym – Dr Daniel Wojtucki
Urządzenia penitencjarne w krajobrazie średniowiecznych i nowożytnych miast Dolnego Śląska – Maciej Trzciński
https://ciekawostkihistoryczne.pl/
https://twojahistoria.pl/
https://fotopolska.pl
Jean-Pierre Norblin de La Gourdaine „Wieszanie zdrajców”. Muzeum Narodowe w Warszawie.