We wrześniu 1906r. w Sądzie Grodzkim w Lublińcu odbyła się głośna sprawa – „medalików z Częstochowy”. Otóż latem 1906r. jedna z pielgrzymek (konkretnie z Wieszowy) wracała z Częstochowy przez przejście graniczne w Herbach. Pruski strażnik – zerwał jednemu z pątników medalik przedstawiający Matkę Boską Częstochowską – zakupiony podczas pielgrzymki na Jasnej Górze z napisem „Boże Zbaw Polskę”. Był to prawdopodobnie medalik wydany w roku poprzednim w 1905 i nawiązujący do Powstania Styczniowego. Pozostali uczestnicy pielgrzymki swoje medaliki schowali, zaś pomiędzy żandarmem a pątnikiem rozpoczęła się gwałtowna kłótnia, w efekcie której mieszkaniec Wieszowej – powiedział o jedno słowo za dużo – obrażając strażnika. Kilka dni później na łamach prasy śląskiej rozpętała się burza medialna. Prokurator opolski wytoczył pątnikowi proces o podburzanie do gwałtów, przez publiczne noszenie medalika, na którym była też ukazana broń. Sprawa zakończyła się w lublinieckim sądzie, który okazał się być tolerancyjnym i orzekł – iż „medaliki, tak samo jako i książki zakazane wolno mieć po jednym egzemplarzu, jako prywatną własność, do prywatnego użytku. To znaczy: nie wolno medalika zakazanego, jak i książek zakazanych pożyczać nikomu. Jeżeli żandarm zabierze, a nie może udowodnić, żeby wypożyczano lub pokazywano zakazane rzecz musi oddać ten przedmiot.” Pątnik odpowiedział tylko za obrazę strażnika granicznego – kara zaś była niewysoka bo wynosiła 20 marek. Warto dodać, że w obronie pątnika stawał adwokat katowicki – Zygmunt Sejda, późniejszy poseł do Sejmu Pruskiego w latach 1907–1918.