Płyty nagrobne Wirbskich

Na pierwszy rzut oka kościół ewangelicki pw. Zbawiciela w Tarnowskich Górach ma niewiele wspólnego z Ziemią Lubliniecką.

Kościół Ewangelicki Zbawiciela w Tarnowskich Górach na początku XX wieku.

A jednak znajduje się w nim coś, co ma konkretny związek z naszymi kościołami św. Józefa w Sadowie i św. Trójcy w Koszęcinie. Elementem łączącym jest tutaj rodzina Wirbskich, z siedzibą rodową znajdującą się w Wierzbiu.

Pałac w Wierzbiu.  2023 r.

Sprawa jest niezwykle interesująca i dosyć tajemnicza, bo nie do końca zbadana przez historyków. Otóż za ołtarzem, kościoła Zbawiciela w Tarnowskich Górach, nieco ukryta przed zwiedzającymi, znajduje się wmurowana w ścianę marmurowa płyta nagrobna, zmarłego w 1670 roku „Georga Friedricha Wirbskiego von Wirsbi z Kamenca i Kochanowiz”.

Epitafium Georga Friedricha Wirbskiego von Wirsbi
w kościele Zbawiciela w Tarnowskich Górach

Ufundowała ją wdowa po nim, Anna Maria z domu Trachen von Birkaw. Niestety nie wiadomo kiedy i w jakich okolicznościach epitafium się tam znalazło. Ciekawostką jest to, że płyta mogła tam zostać wmurowana raczej dopiero po 1780 roku, w którym to postawiono kościół Zbawiciela w Tarnowskich Górach. Co więc działo się z nią przez ponad 100 lat? Mam pewną własną teorię na ten temat, ale zaznaczam, że nie jest ona poparta żadnymi dowodami historycznymi, a jedynie przypuszczeniami.

Kościół Zbawiciela w Tarnowskich Górach. Listopad 2023 r.

Aby ją przedstawić, zacznijmy od tego, kim była rodzina Wirbskich (pisanych także Wirbski z Wierzbi, Wrbski, Werbski, Wierbski). Jak wszystkie stare rodziny szlacheckie, posiadała wiele odłamów i gałęzi. W tym przypadku legenda rodowa podaje, podobnie jak w większości legend rodów górnośląskich, że przybyli tutaj w orszaku księcia Czecha z Moraw, albo nawet z terenów dzisiejszej Chorwacji. Jednak, co można przeczytać w „Herbarzu szlachty śląskiej” Romana Sękowskiego, jest to ród prawdopodobnie polskiego pochodzenia herbu Lis.

Po lewej herb rodu Lis i dla porównania Wirbskich, po prawej.

Świadczyć może o tym, chociażby herb Wirbskich, który jest łudząco podobny do pierwowzoru i czasem zwany mianem „Lis odmieniony”. Dokładnie taki, jaki widnieje na płycie nagrobnej w kościele Zbawiciela w Tarnowskich Górach.

Herb Wirbskich na epitafium w Kościele Zbawiciela

Niektórzy historycy widzą przodków rodu Wirbskich już w 1082 roku, w osobie Fulka, zwanego Światopełkiem – wojewody krakowskiego, oraz kilku późniejszych osobistości: biskupów Krakowa i Wrocławia, czy chociażby kolejnego wojewody krakowskiego Mikołaja. W źródłach pisanych występują od XV wieku, tj. w dokumentach książąt Jana II i Mikołaja II Opolskich. Nie jest znana dokładna data, kiedy Wirbscy znaleźli się na Ziemi Lublinieckiej. Stało się to najprawdopodobniej w drugiej połowie XVI wieku. Należało do nich wiele okolicznych miejscowości. Były to między innymi: Wierzbie, Kochanowice, Rusinowice, Droniowice, Sadów, Wesoła, Steblów, a także Kamienica.

Fragment mapy Wielanda z 1736 roku. Pośrodku Wierzbie – siedziba rodowa Wierbskich.

W 1562 roku Jan Wrbski kupił od braci Tieschowskich wyższe prawo sądowe w ich rodowej Cieszowej. W 1572 roku Mikołaj von Wrbski – właściciel Kochanowic i Balzer von Wrbski – pan na Rusinowicach, występują jako świadkowie podziału spadku braci Posadowskich z Dobrodzienia. W 1591 roku Henryk Wrbski kupuje od Pawła Zawadzkiego dwa młyny, należące do wójtostwa lublinieckiego. Najwybitniejszym przedstawicielem rodu był jednak asesor, a późniejszy sędzia ziemski w księstwie opolsko-raciborskim Jan Wrbski z Wrbi, urzędujący w latach 1618 – 1626 (wg. niektórych już od 1607 roku). Prawdopodobnie to on był inicjatorem budowy barokowego pałacu w Wierzbiu. Pałac w pierwszej połowie XVII wieku stał się siedzibą rodową, której pierwszym właścicielem został Balcer Wirbski (być może był to dopiero jego potomek Henryk Wierbski).

„Zamek” w Wierzbiu na starej pocztówce.

W tym samym czasie „drugą częścią” Ziemi Lublinieckiej władali Kochciccy. Wszyscy możni zapewne znali się bardzo dobrze, a być może nawet przyjaźnili. Przykładowo Henryk Wrbski w 1617 roku, był świadkiem kupna Koźla (Cosel) przez Andrzeja Kochcickiego. Podczas wojny 30-letniej jedni i drudzy, stanęli po stronie protestantów, a co za tym idzie, przeciwko ich prawowitemu władcy. Był nim wtedy katolicki król Czech Mikołaj II, a od 1619 jego następca Ferdynand II Habsburg. Zwycięstwo katolików stało się przyczyną upadku obydwu rządzących na naszym terenie rodzin.

Grafika Jacquesa Callota z cyklu Okropności wojny (1632)

Cesarz Ferdynand II konfiskuje większość majątków należących do Kochcickich i Wirbskich. Ci pierwsi zapłacili chyba najwięcej i w zasadzie od razu. Głowa rodu Andrzej Kochcicki skazany został na lochy i tam też dokonał żywota. Kościoły ponownie wróciły we władanie katolików, a religia ewangelicka została zakazana. Protestantów spotykają także inne represje. Jan Wirbski (zm. przed 13.07.1632 r.) będąc ewangelikiem, po utracie majątku zamieszkał u swojej siostry Małgorzaty Wirbskiej w Suchym Dańcu (Daniec, Suchodanietz). Dnia 1.05.1631 roku spisał testament, w którym stwierdził, że „nie wie, gdzie będzie pochowany”. Już wtedy ewangelików nie wolno było chować w kościołach i na cmentarzach katolickich, a innych przecież nie było.

Kościół św. Józefa w Sadowie z 1331 roku.
Przez pewien czas przejęty przez Ewangelików. Wrzesień 2022.

Jakże musiał być zawiedziony i zgorzkniały. Dopiero co, w „ich kościele”, wcześniej od trzech wieków, należącym do parafii katolickiej w Sadowie, Wirbscy ufundowali i postawili barokową kaplicę poświęconą św. Jadwidze. Pod nią wybudowali zaś kryptę, zwaną „cripta Ziemieckioma – dominorum de Wierbskich”, gdzie grzebano późniejszych dziedziców Sadowa i Wierzbia, a początkowo, co oczywiste fundatorów tej kaplicy – zmarłych z rodziny Wierbskich.

Po lewej dobudowana przez Wierbskich kaplica św. Jadwigi.
Pod nią znajduje się krypta, w której początkowo chowano zmarłych z rodziny Wierbskich.
Pośrodku kruchta z datą budowy kościoła 1331r., umieszczoną nad drzwiami wejściowymi.

Ze źródeł wiadomo, że przedstawiciele tego rodu jeszcze przez pewien czas władali tą częścią Ziemi Lublinieckiej. W 1644 roku wykaz właścicieli majątków sporządzony dla biskupa Karola Ferdynanda Wazy, wymienia czterech Wirbskich: N.N., Jerzego (Georga), Adama i Henryka – wszyscy byli ewangelikami. Najprawdopodobniej jednak, wbrew wcześniejszym obawom Jana, w tym czasie jeszcze chowano ich w krycie kościoła w Sadowie.

Kaplica św. Jadwigi przy kościele w Sadowie. 1937 rok.

Ostatecznie kara za zdradę dosięgnęła także Wierbskich, chociaż nie znana jest dokładna data tych represji. Ich posiadłości położone w pobliżu Lublińca zakupił gdzieś na przełomie XVII i XVIII wieku czeski baron Ludwik von Gotschalkowsky. Pozostaje pytanie, czy już wtedy z krypty pod kościołem w Sadowie usunięto wszelkie ślady po panujących tu przez jakiś czas luteranach? Być może nastąpiło to dużo później.

Myślę, że jest dość prawdopodobne, że Georg Friedrich Wirbski von Wirsbi pan na Kamencu i w Kochanowitzach, najpierw spoczął w rodowej krypcie w Sadowie. Kościół Zbawiciela w Tarnowskich Górach postawiono w 1780 roku, więc epitafium nie mogło znaleźć się tam wcześniej. Z drugiej strony po przejęciu Śląska przez Prusy sytuacja Ewangelików zmieniła się o 180 stopni i znowu mogli swobodnie czcić swoją wiarę. Być może w przypadku epitafium zadecydowały więc wyłącznie względy religijne, a spadkobiercy Wierbskich po prostu uznali, że godniejszym miejscem umieszczenia pamiątki po przodku, będzie kościół ewangelicki w Tarnowskich Górach, gdzie religia ewangelicka rozkwitła już w pierwszej połowie XVI wieku. Taka okazja pojawiła się tam w 1742 roku. W dniu 25 grudnia poświęcono pierwszy, po zmianie państwowości, jeszcze drewniany kościół ewangelicki w Tarnowskich Górach. Płyta nagrobna Georga Friedricha Wirbskiego mogła więc najpierw znaleźć się właśnie tam.

Jest jeszcze jedna ciekawa sprawa, ale związana z innym epitafium Wierbskich. Otóż w latach 70-tych XX wieku, podczas remontu kościoła św. Trójcy w Koszęcinie, została odnaleziona płyta nagrobna Katarzyny Skalowej.

Fragment epitafium Katarzyny Skalowej. Źródło: FB Dawny Koszęcin i jego mieszkańcy.

Podobnie jak to jest w przypadku płyty nagrobnej z kościoła Zbawiciela, tutaj także nie są znane okoliczności, w jakich epitafium znalazło się w kościele św. Trójcy. Ten został postawiony w latach 1721-1724, przez budowniczego Jacoba Ridzingera w miejscu spalonej w pożarze wcześniejszej świątyni z XVI wieku.

Kościół św. trójcy w Koszęcinie. 2023

Urodzona 26 września 1602 roku, Katarzyna Skalowa była wdową po Baltazarze Wierbskim (Balzer Wrbski), już wymienionym w tym artykule, byłym właścicielu Rusinowic. Zmarła w roku 1670 lub 1671, a więc co ciekawe mniej więcej w tym samym czasie, co jej krewny Georg Friedrich Wirbski. Epitafium Katarzyny Skalowej przez lata służyło, jako „blat” ołtarza głównego w kościele św. Trójcy. Czy zostało tutaj ukryte? A może zadecydowały względy czysto praktyczne? Tego raczej nigdy się już nie dowiemy.

Odrestaurowany ołtarz główny kościoła św. trójcy w Koszęcinie. 24 grudzień 2023.

Niestety nigdy nie udało mi się zobaczyć tego epitafium, więc muszę polegać na opisie zamieszczonym na stronie parafii św. Trójcy.: „w płycie najprawdopodobniej złożono relikwie, o czym świadczy wydrążony w niej otwór. W każdym rogu epitafium odnaleźć można cztery herby”. Dwa najbardziej nas interesujące, to herby Wierbskich oraz Kochcickich. Oprócz postaci Katarzyny Skalowej i herbów, na płycie wykuto następującą sentencję:

AD. MDCII
Sept. XXVI RODZENA POSTIWOSTI PANI

KATARYNA SKALOWA Z
WELKE LETY POZWSTANA

WDOWA PO NIEBOSTIKU
UROZENIM A STATECNYM

PANU BALCERYM
WRBSKIM Z WRUKU NA RUSINOWIC.

SPLODZIWOSTI TAK W
PANU BOHU USNULA WIEKU

LXVIII LET GEGISTO
DUSSE W RUKU PANA IEST”

Płyta obecnie znajduje się w kostnicy przy cmentarzu kościoła św. Trójcy, ufundowanej w 1880 roku przez przedstawicielkę kolejnych ewangelików na Ziemi Lublinieckiej.

Kostnica na cmentarzu przy kościele św. Trójcy w Koszęcinie.

Była nią księżna Luisa zu Hohenlohe z domu Langenburg, wdowa po premierze Prus Adolfie zu Hohenlohe-Ingenfilgen, który dobra koszęcińskie przejął po swoim ojcu w 1817 roku.

Księżna Luisa zu Hohenlohe – Langenburg

Na podstawie:

„500 lat reformacji na Górnym Śląsku” – praca zbiorowa pod red. Ryszard Kaczmarek, Wacław Gojniczek
500 lat reformacji 1517–2017 260 lat społeczności ewangelickiej w Dobrodzieniu – Paweł Mrozek
„Herbarz szlachty śląskiej” – Roman Sękowski
Ziemia Lubliniecka nr. 1/2017Ziemia Lubliniecka nr. 2/2010
„Zamek Lubliniecki” – praca zbiorowa
„Dawny Koszęcin i jego mieszkańcy” – facebook
https://powrotprzodkow.blogspot.com/
https://www.trojca.com.pl/epitafium-katarzyny-skalowej
www.zabytek.pl
wikipedia.pl
https://www.wikidata.org/wiki/Q23659540
https://fotopolska.eu/