Złoto z Kajowskiego i Tivoli

Pewnie większości z Państwa nic te nazwy nie mówią, bo znają je chyba tylko miejscowi i jak przypuszczam również nie wszyscy. Otóż Kajowskie to łąki w lesie znajdujące się po prawej stronie drogi jadąc z Lublińca „na Kośmidry”, tuż przed tą miejscowością.

„Spielplatz Tivoli” na mapie z końca XIX wieku

Pochodzenie tej nazwy nie jest znane, być może pochodzi od nazwiska któregoś z właścicieli tego terenu w przeszłości.

Na zachód od Kajowskiego można zobaczyć wał, zamykający płaski teren łąk, na którym rosną kilkusetletnie dęby. Jest to niewątpliwie pozostałość po grobli dawnego stawu.

Wał przecina płynący środkiem Kajowskiego potok Lisowicki, podobnie jak droga biegnąca kilkadziesiąt metrów dalej. Obecnie teren ten zagospodarowały bobry. Żal tylko tych powoli umierających starych dębów.

Dawniej na Kajowskim znajdował się również obszar „specjalnego przeznaczenia” zwany Tivoli. Ta nazwa pojawia się jeszcze na mapie z końca XIX wieku.

Zaznaczono miejsce, gdzie kiedyś stała leśniczówka zwana zamkiem,
a później powstał park dla rozrywki mieszkańców Kośmider.
Strzałka wskazuje groblę dawnego stawu

Bardzo ciekawe informacje o Tivoli, pochodzące z różnych źródeł zebrała na swoim blogu pani Barbara Mazur.Otóż kronikarze wspominają w tym miejscu piękną leśniczówkę – nazywaną zamkiem – stojącą do końca XIX wieku w pięknym parku, w którym rosły wiekowe drzewa i mieścił się duży staw parkowy”. Były nauczyciel tutejszej szkoły o nazwisku Birkhoven, w kalendarzu z lat 20 pisze tak: „W odległości około 20 minut od wsi, w lesie Tivoli była łąka, przez którą wił się strumyk.

Łąka służyła jako miejsce organizowania różnych imprez dla pracowników nadleśnictwa i uroczystości szkolnych. Obok urządzone było stoisko dla oberżysty, który zaopatrywał gości w jadło i napoje. Mniej więcej w środku stał duży grzyb, pod jego kapeluszem były stoły, krzesła i ławy dla utrudzonych gości. Niedaleko stał drugi, mniejszy grzyb, gdzie często wywijano nogami w tańcu do późnego wieczora przy świetle smolnych pochodni.”

Obecnie w miejscu „placu rozrywki Tivoli” rośnie ten młodnik

Powyższe informacje pojawiają się także w przekazach najstarszych mieszkańców Kośmider dotyczących biesiad organizowanych przez Spółkę Akcyjną „Las”. Firma zajmowała się pozyskiwaniem drewna z okolicznych borów. Specjalnie na jej potrzeby wybudowano kolej wąskotorową, biegnącą od Kokotka, aż do stacji kolejowej w Pawonkowie z kilkoma odgałęzieniami.

Trasa leśnej kolejki Pawonków – Kokotek

W 1966 roku „kolejka” została rozebrana, a pamiątką po niej są niektóre leśne drogi w tej okolicy. W zarządzie spółki „Las” zasiadali między innymi znani nam już Mikołaj Ballestrem (z Płaniowic) oraz Ludwik Karol von Ballestrem (z Kochcic). Ten pierwszy najprawdopodobniej był też gospodarzem postawionego w latach 20-tych drewnianego zameczku w Dziewczej Górze, przeniesionego później do Parku Grunwaldzkiego w Lublińcu.

Zameczek myśliwski hr. Mikołaja Ballestrema.
Tutaj już po przeniesieniu go do parku w Lublińcu

Spółka „Las” na placu Tivoli pod Kośmidrami organizowała pikniki dla tutejszych mieszkańców, które czasem odbywały się po wcześniejszych polowaniach. W okresie międzywojennym w Kośmidrach działały również organizacje powiązane z górnośląskim Związkiem Towarzystw Polek, które zajmowały się kultywowaniem polskości i języka polskiego, upowszechnianiem folkloru – pieśni, a także muzyki i tańca. Do ich tradycji należało organizowanie majówek, wspólnych zabaw i wycieczek dla dzieci, młodzieży i dorosłych, które oczywiście odbywały się również na placu Tivoli.

Jeszcze starsze przekazy, o których pisze pani Barbara Mazur mówią o tym, że „Na Kajowskim za pierwszą łąką była aleja z mostkiem. Zaraz na brzegu potoku, po obu stronach alei leżały dwa duże głazy. Dalej rozciągał się pagórkowaty teren z porozrzucanymi kamieniami. Były one złożone tam dla upamiętnienia pogrzebanych tu żołnierzy francuskich.”

Informację o tym znajdziemy również w kronice szkolnej prowadzonej przez zasłużoną byłą nauczycielkę w Kośmidrach Wandę Kawę: „Na Kajowskim … rosną stare dęby. Są to wysokie drzewa; o grubych pniach – jeden pień obejmuje 3-4 mężczyzn. Wieku tych dębów ustalić nie można, ale wszyscy je wymieniają jako okazy bardzo stare. Jedni twierdzą, że mają 300 lat inni nawet 700. Tuż za wsią, w lesie na tak zwanym Tivole był 2 ha rezerwat leśny, ale po roku 1946 został wycięty. … były ( tam) groby żołnierzy francuskich jeszcze z roku 1812. Groby zaopatrzone były w tabliczki z nazwiskami poległych. Kiedy wycięto las, ziemię zrównano, pozostały jeszcze jakieś kamienie w tym miejscu.”

Z czasem wśród starszych mieszkańców Kośmider pojawiły się intrygujące i ciekawe podania: „W drewnianym zamku uchodzące z Rosji wojska napoleońskie urządziły szpital dla ciężko chorych, a nieopodal cmentarz dla zmarłych Tivola. Kiedy ścigające wojska rosyjskie i kozackie zbliżyły się do stacjonujących w lesie Francuzów nastąpiła ich ewakuacja.

Zdjęcie poglądowe

Zdrowsi i silniejsi poszli na zachód przez Proszenie i Ptokowe, tu doszło do starcia, którego upamiętnieniem jest kapliczka „Na Żyda”. Chorzy i słabsi Francuzi przedostali się do wsi, część zmarła z wycieńczenia, część wróciła do swojej ojczyzny, kilku osiedliło się w tutejszej okolicy”.

Potok Lisowicki

I jeszcze jedno podanie nawiązujące do tytułu tego tekstu: „Na Kajowskim miało być zakopane złoto w garncach. W czasie, gdy śpiewano Pasje, łotwiyrała się ziemia i czyściło się złoto. Tutejsi poszukiwacze złota widzieli zdobione karoce z wystrojonymi gośćmi, a w zaprzęgu były dzikie świnie. Inni w niedzielę palmową, z palmą, świecą i kredą kopali przy dębach, szukając złota. Którymuś udało się dokopać do garnca, ale nie móg wytargać go z ziemi. Mozoląc się ponad miara, zaklął (Niych to diobli) i wtedy pojawiły się diobły, nieszczęsny poszukiwacz łosiwioł ze strachu, a skarbu nie posiodł. Z opowiadań Stanisława Warzechy”. 

U nos na Śląsku częste są stare opowieści „o wodzeniu”. Takowe przypadki również dotyczyły tej okolicy:Niedaleko Kajowskiego, przy potoku Lisowickim, zanim powstała szosa było miejsce budzące strach. Droga schodziła w dół na poziom obecnego potoku, pokonywało się go w bród. Stare rozłożyste dęby nie przepuszczały światła nawet w południe”.

Zdaję sobie sprawę z tego, że pokusa odnalezienia garnka ze złotem jest bardzo silna, dlatego powyższe legendy w ramach ostrzeżenia:) Chciałoby się jednak, żeby takie informacje zweryfikowali kiedyś archeologowie. Tym bardziej że opowieści o stacjonujących i pochowanych żołnierzach napoleońskich w okolicy strumienia Lisowickiego są nadal obecne w przekazach mieszkańców. Coś w tym musi być. Jest przecież jeszcze jedno takie miejsce – Las Jaworek, o którym pisałem wiosną. Do teraz można tam wypatrzeć bardzo charakterystyczną roślinność, często spotykaną na starych cmentarzach.

I jeszcze na koniec taka informacja: Ogrody Tivoli to dzisiaj znany park rozrywki i ogród położony w centrum Kopenhagi. Jest drugim najstarszym miejscem tego typu na świecie, otwartym 15 sierpnia 1843 roku. Jego nazwa Tivoli nawiązuje do Jardin de Tivoli, nieistniejących dziś, słynnych niegdyś ogrodów paryskich, które z kolei wzięło ją od miasta Tivoli znajdującego się we Włoszech, niedaleko Rzymu.

Ogrody w Tivoli obecnie

Podobnych miejsc zawierających w swojej nazwie słowo Tivoli jest do dziś w Europie całkiem sporo. Ciekawe, czy to nasze Tivoli było efektem panującej w połowie XIX wieku „mody” na zakładanie takich parków rozrywki i ta nazwa pojawiła się tutaj od razu? A może pojawiła się później, trochę na wyrost po wizycie kogoś miejscowego np. w Kopenhadze, Paryżu, Utrechcie albo w Rzymie? Niewykluczone jest także, że to pamiątka po żołnierzach Napoleona wracających spod Moskwy, którzy stacjonowali tutaj przez chwilę, chcąc odpocząć przed dalszym marszem na zachód.

Na podstawie:
https://kosmidry.blogspot.com/
Plan odnowy miejscowości Kośmidry – załącznik do uchwały Rady Gminy Pawonków
https://maps.arcanum.com/
https://teologiapolityczna.pl/
http://www.duzedrzewa.com/ogrody_swiata/Villa d’Este – Tivoli – Lacjum