Europejski Dzień Lodów Rzemieślniczych – 24 marca

Dzień ten w kalendarzu świąt nietypowych umieszczono pod datą 24 marca. Jest to okazja do zapoznania się ze sprzedażą lodów w międzywojennym Lublińcu.
Lody sprzedawano w 14 miejscach, w tym za pomocą 7 wózków ulicznych. W 1934 roku sprzedaż uliczną ograniczono do 5 miejsc. Zainteresowani musieli wziąć udział w ich licytacji. Lody sprzedawać można było od 1 maja do 1 listopada. Najdroższą lokalizacją okazał się plac Tadeusza Kościuszki, koncesję na sprzedaż lodów tam w 1934 roku wylicytowano za 15 złotych, najtańsze, na rogu ulic Pawła Stalmacha i Sokoła oraz rogu Sobieskiego i Żwirki i Wigury, kosztowały 3 złote. Pozostałymi miejscami sprzedaży był Rynek oraz róg ulic Mickiewicza i Korfantego (obecnie ul. Edyty Stein). Instrukcja z 1938 roku dla sprzedającej lody brzmiała następująco: „Wózek należy biało polakierować. Podczas sprzedaży winna Pani być czysto umyta, ubrana w biały płaszcz i białą czapkę oraz przepasana białym paskiem”.
W 1935 roku wytwarzanie lodów w Lublińcu zadeklarowały 4 osoby, ale żadna nie spełniała wymogów sanitarnych do ich produkcji. Jeden z opisów miejsca wytwarzania lodów przy ulicy Ligonia budzi prawdziwą grozę:
„Jako miejsce wyrobu lodów wskazano Komisji szałas zbudowany z gałęziny w podwórzu, w którem jednocześnie mieści się chlewik na drób. Panował tam nieznośny odór. Puszka blaszana i wirownik do wyrobu lodów były względnie czyste, natomiast kadź na lód zwykły i przyrząd do wprawienia w ruch wirownika był nieczysty. Na chlewiku znajdowały się w brudnych butelkach podejrzane płyny służące częściowo, jak to podała wnioskodawczyni, do wyrobu lodów”. Konkluzja w raporcie nie mogła być inna: „Udzielenie zezwolenia na wyrób lodów wśród takich warunków niedopuszczalne”. Mimo braku pozwolenia właścicielka tego szałasu produkowała i sprzedawała lody, co zakończyło się w lipcu 1935 roku rekwizycją sprzętu do produkcji oraz wózka do rozwożenia lodów.
Na prezentowanej tu fotografii lublinieckiego rynku z lat 1937-1939 ukrył się sprzedawca lodów. Jest niedziela, gorąco, zaraz wyjdą ludzie z pobliskiego kościoła św. Mikołaja.
Jest polakierowany na biało wózek, biała czapka i płaszcz, ktoś tam obok czeka…