Dzień Braci – 24 maja

Dzień Braci to święto obchodzone 24 maja. Artykuł związany z tym tematem ilustruje zdjęcie sklepu z towarami kolonialnymi – czyli sklepu spożywczego, prowadzonego w okresie międzywojennym przez braci Aldara i Alfreda Niewiem. Znajdował się on w kamienicy przy ówczesnej i obecnej ulicy Mickiewicza. Obok stała lubliniecka synagoga.

Nie będzie to jednak tekst o sile braterstwa, a o handlu i godzinach otwierania sklepów w Lublińcu, ale bracia Niewiem też w nim się pojawią. W 2024 roku przypadnie 7 tzw. niedziel handlowych, a ile razy można było otworzyć sklepy w niedziele w latach 1922-1939?
Pracę sklepów w wyznaczonych godzinach kontrolowała Policja. Według statutu miejskiego większość z nich mogła być otwarta od poniedziałku do soboty od godziny 7.00 do 19.00. Burmistrz Feliks Orlicki napisał w tej sprawie w czerwcu 1929 roku notatkę dla Komisa¬riatu Policji, w której podkreślał: „zauważyć można w Lublińcu, że prawie żaden z kupców nie stosuje się do ustawowych godzin otwarcia składów. Niektórzy kupcy mają jeszcze składy otwarte do godziny 20-tej”. Burmistrz informował, że godzinę dłużej otwarte mogły być tylko apteki i zakłady fryzjerskie, te ostatnie nie mogły jednak prowadzić po godzinie 19 sprzedaży kosmetyków. Do godziny 20 sklepy mogły być otwarte jedynie w ciągu 20 dni w roku wyznaczonych przez Miejski Urząd Policyjny. Statut w ciągu roku przewidywał również 9 niedziel handlowych, w większości przed świętami, kiedy sklepy można było otworzyć od godziny 11.30 do 18.00. W każdą niedzielę i święto mogły być udostępnione klientom od godziny 6.30 do 8.30 wyłącznie sklepy z mlekiem, masłem, serem, owocami, mięsem, pieczywem i wyrobami cukierniczymi. Dodatkowo sklepy te w tygodniu można było otworzyć już o 6.00.
Policja kontrolowała sklepy, ale część właścicieli nie stosowała się do obowiązku ich zamykania o 19. Policjanci udzielali upomnienia, a w razie braku reakcji kierowali wnioski do Starostwa Powiatowego o nałożenie kary, te jednak były bardzo niskie, rzędu 5 lub 10 złotych. Sklepy o przewidzianej godzinie zamykali natomiast właściciele zrzeszeni w Towarzystwie Samodzielnych Kupców w Lublińcu, które informowało magistrat o nieprawidłowościach w tym względzie. Na niedatowanej liście kupców w Lublińcu, pochodzącej z przełomu 1929/1930 roku, umieszczono nazwiska 116 osób prowadzących różną działalność handlową, które podlegały kontroli. Policjanci skupiali się więc przede wszystkim na kontroli sklepów przy Rynku i ulicy Mickiewicza, gdzie było ich najwięcej. Na przykład w dniu 28 lipca 1932 roku stwierdzono, że w 13 sklepach przekroczono czas pracy.
Część właścicieli składów z towarami kolonialnymi rozpoczęła w 1931 roku sprzedawanie mleka i pieczywa, by pod tym pretekstem otworzyć je również w niedzielę. Magistrat ustalił, że prawo do otwarcia sklepu w niedzielę przysługiwało tylko 11 składom zajmującym się tylko handlem mlekiem i jego przetworami, pozostali sprzedawcy robili to bezprawnie. Do magistratu, który początkowo nie umiał poradzić sobie z tym problemem, napłynęły liczne skargi na ten proceder. Jeden z braci Niewiem we wrześniu 1932 roku napisał, że „takie postępowanie jednego z kupców jest połączone z wielką stratą dla wszystkich innych, gdyż klientela, lubiąca zawsze wygodę, po przekonaniu się, że również w niedzielę w tym a tym składzie otrzyma wszelkie towary kolonialne, bardzo chętnie to wykorzysta”, co w konsekwencji spowoduje, że inni właściciele sklepów także włączą mleko do swojej oferty i otworzą się w niedziele. A. Niewiem dodał również: „jeśli ja się wieczorem spóźnię z zamknięciem składu choć parę minut, natychmiast mam policjanta w składzie, który grozi ukaraniem. Tymczasem obok mnie omija drugi kupiec stale przepisy policyjne, a nikt się widocznie o to nie troszczy”. Przeciwko sprzedaży mleka w składach kolonialnych protestowali również rolnicy, argumentując, że ulega ono tam zabrudzeniu od innych towarów, przejmuje ich zapach. Wymiana korespondencji pomiędzy urzędami w tej sprawie trwała ponad rok. Kontrola Policji w niedzielę 30 października 1932 roku ustaliła, że 5 sklepów kolonialnych było otwartych pomimo zakazu; ich właścicieli ukarano grzywnami. Obchód w niedzielę 5 lutego 1933 roku wykazał, że żaden ze sklepów kolonialnych nie prowadził wtedy sprzedaży. Problem powrócił w 1936 roku, o czym burmistrz Robert Skop zawiadomił policję.