Diabelski Kamień w Sierakowie

W okolicy Sierakowa można znaleźć głaz, który od bardzo dawna wzbudza w okolicznych mieszkańcach ciekawość i różnego rodzaju spekulacje. Głaz znajduje się na pograniczu województw śląskiego oraz opolskiego i leży tuż obok leśnej drogi, która dzieli również gminy Ciasna i Olesno.

Istnieje kilka legend i podobno niewytłumaczalnych inaczej wydarzeń, które jakoby wyjaśniają skąd się tam wziął. Najbardziej znana jest ta która podaje, że kamień ten został rzucony przez samego diabła. Szatan został doprowadzony do wściekłości, ponieważ dowiedział się o wybudowaniu nowego kościoła parafialnego św. Piotra i Pawła w Sierakowie. Podobno diabeł celował tym kamieniem wprost w kościół. Zadanie miał jednak niełatwe, bo rzucał z Góry Świętej Anny. Na szczęście miał jednak zbyt mało siły, albo też czujne ręce opatrzności sprawiły, że nie udało mu się go zniszczyć i kamień spadł w to miejsce, gdzie znajduje się obecnie. Co ciekawe, skała z roku na rok zatapia się coraz bardziej w ziemi i tym samym mówi się także o tym, że wraca ona na swoje miejsce, czyli do piekła. W momencie, gdy zapadnie się zupełnie, to otworzą się bramy piekielne i będzie jakby troszkę niewesoło;) Puki co nie ma obaw. Byłem jesienią i na razie jeszcze trochę go wystaje.

Druga dla mnie dużo mniej prawdopodobna wersja wyjaśniająca pochodzenie głazu mówi, że w miejscu w którym dzisiaj się znajduje, kiedyś biegał sobie beztrosko diabeł, a to właśnie Bóg chcąc usunąć całe zło na ziemi, zdecydował się na zrzucenie kamienia z nieba. Podobno też próbowano głaz wydobyć, jednak zakończyło się to niepowodzeniem, gdyż nie można było się dokopać do końca skały (i to by w zasadzie potwierdzało historię o wrotach). Na chwilę obecną głaz uznaje się za pomnik przyrody, a generalnie jest pozostałością po lodo….Dobra nie dokończę, żeby nie zburzyć wiary w te stare opowieści powtarzane przecież od pokoleń.

Dawny młyn parowy w Sierakowie Śląskim. Październik 2021

Jadąc obejrzeć głaz, po drodze warto zerknąć na pozostałości tętniącej niegdyś życiem posiadłości znajdującej się przy DK11 należącej kiedyś do Paula Wiechoczka.

Zdjęcie na górze to rok 2012, widoczne są jeszcze podpory dachu tartaku.
Na dole tartak w latach 70-tych XX wieku.

Obecnie pozostały tylko resztki budowli będącej kiedyś młynem parowym. W przeszłości stał tu także okazały budynek mieszkalny, zabudowania gospodarcze i duży tartak. Pamiętam zapach ciętego tam drewna, huk pił i maszyn pracujących na pełnych obrotach, krzątających się ludzi, stosy pni i pociętych już desek.

 

Rok 2012 na zdjęciach budynek mieszkalny Paula Wiechoczka i ostatnia maszyna z tartaku.

Później była jeszcze czerwona oranżada wypita u cioci i wujka mieszkających wówczas na poddaszu:) To wszystko musiało naprawdę zrobić na mnie wrażenie, bo wspomnienia wróciły nawet teraz, po przeszło 40 latach, a wtedy miałem raptem kilka.

Tak wyglądało miejsce po tartaku jeszcze w 2012 roku

 

A tak w środku dawnego młyna parowego

Wracając na ziemię: tylko pierwsze zdjęcie jest w miarę aktualne i tak wyglądało to miejsce w październiku 2021 roku. Reszta to już historia zapisana jedynie na fotografiach znalezionych w internecie bodajże z 2012 roku.

Na podstawie:
wspomnień:)

Strona główna


www.fotopolska.pl