„Pingwiny” na szosie, czyli najdroższe lody w historii powiatu

W kalendarzu świąt nietypowych 21 lipca to Dzień Lodów. Ta historia na pewno zmroziła kilka osób, a dotyczy lodów marki „Pingwin”.
 
W pewien sierpniowy poranek 1938 roku od strony Boronowa w kierunku Koszęcina jechała ciężarówka marki Chevrolet warszawskiej firmy „Damara”, wyładowana kartonami z lodami o wartości 15 tysięcy złotych. Ich przybliżona współczesna wartość to około 150 tysięcy złotych. Na jednym z zakrętów szosy Boronów- Koszęcin ciężarówka mijała się z jadącym z naprzeciwka autobusem Śląskich Linii Autobusowych. Kierowca zjechał wówczas nieco na prawo, gdyż szosa była w tym miejscu wąska i wjechał wtedy w koleinę znajdującą się na skraju jezdni. W wyniku tego Chevrolet przechylił się znacznie i wypadł z szosy, uderzając w drzewo. Z raportu Policji: „wóz został poważnie uszkodzony, tak iż cały towar uległ przez porozrywanie się ścian i urządzenia wewnętrznego zupełnemu zniszczeniu”. Kierowca i jego pomocnik ulegli niegroźnym obrażeniom, a swoją stratę firma wyceniła łącznie na 25 tysięcy złotych, około ćwierć miliona dzisiejszych złotych.
 
O ile samochód był ubezpieczony w ubezpieczalni „Przezorność”, lecz towar nie. Firma „Damara” chciała zapewne ustalić kto ponosi winę wypadku, ale Policja orzekła, że obydwaj kierowcy, autobusu i ciężarówki, nie zawinili, „gdyż stwierdzono, iż wymijanie nastąpiło prawidłowo i szybkość jazdy pojazdów nie była nadmierna”. Powiadomiona o wypadku prokuratura w Tarnowskich Górach nie wszczęła dalszego postępowania w tej sprawie.
 
A dokąd zmierzał Chevrolet wyładowany lodami? Przypuszczalnie do Katowic, gdyż tam znajdowało się przedstawicielstwo firmy „Damara”. Strata była ogromna i to na pewno najdroższe lody w historii naszego powiatu. Wypadek nie uszedł uwadze śląskiej prasie, jedna z gazet zawiadamiała czytelników dużą czcionką: Lody „Pingwin” na szosie i dwaj ranni ludzie.
 
Warto dodać, że firma „Damara” zastrzegła w urzędzie patentowym logo lodów „Pingwin”, które mogą państwo zobaczyć na zdjęciu.