Dzień Archiwisty – 30 września

Dzień Archiwisty, obchodzony od 2019 roku 30 września, ma zwrócić uwagę na ważną pracę archiwistów, zarówno tych zawodowych jak i społecznych czy rodzinnych archiwistów-amatorów. To dzięki ich staraniom i zgromadzonym dokumentom możemy ocalić tak wiele od zapomnienia.
Prezentowany dokument, pochodzący ze zbiorów Archiwum Państwowego w Katowicach, przenosi nas natomiast w czasy międzywojenne. Zapewne większość z nas zna historię profesora Rafała Wilczura, opisaną przez Tadeusza Dołęgę-Mostowicza. Nowa ekranizacja jego powieści (nota bene występuje tam aktor związany z ziemią lubliniecką) zbiera dobre recenzje.

Lubliniec też miał swojego znachora (czy tylko jednego?), który zakończył działalność w 1929 roku. Tajemniczy W. Szmierek opuścił wtedy miasto i przeprowadził się do Tychów, czym interesował się lekarz powiatowy Franciszek Willert. Z ogłoszenia prasowego które zamieścił w 1930 roku wynika, że diagnozował stan organizmu człowieka na podstawie wyglądu tęczówek oczu i stosował homeopatię. Praktykował w Tychach i Mikołowie.
Barwniejsza historia związana z dwójką znachorek-oszustek pochodzi natomiast z 1932 roku i wydarzyła się w Kaletach. Tamtejszy posterunek Policji informował komendę powiatową w Lublińcu: „Dnia 9 marca zgłosił Ernest G. z Kalet, że dnia 7 marca około godziny 11.30 podczas jego nieobecności przybyły do jego żony dwie nieznane kobiety, przedstawiając się jako znachorki, które oferowały jej lekarstwa. Jedna z nich mówiła po rumuńsku, zaś druga dialektem śląskim. Rumunka dała G. do powonienia jakieś robaczki z puszki, a następnie poleciła jej modlić się razem z nimi. Po tej manipulacji zażądała jedno jajko, święconą wodę, ślubne pierścionki, kolczyki i pieniądze, do czego się wspólnie modliły, druga znachorka tłumaczyła język rumuński na polski. Rumunka przeprowadziła różne eksperymenta, i tak dalece owładnęła G., że ta sama wydała jej jedną parę kolczyków, dwie ślubne obrączki, 20 złotych i jedno ubranie damskie. Przy odejściu zakazały stanowczo nikomu nic nie mówić, dopóki nie wrócą z powrotem z lekami”.