Powoli opuszczamy Rynek spacerując knajpianym szlakiem z Wojciechem Kosmalą. Ostatnią opisaną przy nim restauracją był lokal należący do Edmunda Greinerta, wcześniej pod nazwą „Altdeutsche Wein und Bier Stuben”.
„Po przejściu wąskiego korytarza wchodzimy do bufetu, stąd rzut okiem na podłużny lokal. Przy stolikach dębowych siedzi stara wiara powstańcza i rżną w skata. Z chmury fajkowego dymu, raz po raz słychać odgłosy przybijania kartami o blat stołu i takie okrzyki jak: «Nul z ręki – kontra – no to spuszczaj galoty» itd. W tej chwili wchodzi do lokalu żona jednego z graczy i woła męża do domu. «Zarozki przyjda», odpowiada stary Karlik. «A więc kontra!», wrzasnął w tej chwili Karlik. «Co za kontra?» zaperzyła się Karlikowa, «na kogo ty wrzeszczysz, ty stary mamlasie?». Stary oderwał na chwilę wzrok od kart i spojrzał spode łba na żonę. «Mamlas toch był roz w życiu» mruknął pod nosem, «jak zech cie zabroł».«Co ty tam mamrzesz?» spytała podejrzliwie Karlikowa, zaintrygowana uśmiechami karcianych kompanów męża. «A nic, nic Klaro», bąknął od niechcenia stary Karlik, «inoch se karty rachowoł. Toż bij Hanys»”.