Zapraszam do wspomnień Konrada Szymika, które zawarł, w nigdy nie wydanym w formie książkowej, „Pamiętniku Górnoślązaka”. Konrad Szymik urodził się w 1898r. w Bytomiu. Jego rodzina pochodziła z Jawornicy, koło Lublińca. W 1908r. wraz z nią przeniósł się do Lublińca, a następnie do Jawornicy.
Jawornica – rodzinna miejscowość Konrada Szymika
W 1913r. rodzina wraz z Szymikiem wyjechała do Nadrenii za chlebem. Konrad Szymik to uczestnik wszystkich trzech Powstań Śląskich, członek Polskiej Organizacji Wojskowej na Górnym Śląsku. Założyciel Związku Polskiej Organizacji Wojskowej powiatu lublinieckiego.
Konrad Szymik – siedzi czwarty od lewej
Tak Konrad Szymik zapamiętał Lubliniec z czasu kiedy w nim przebywał (po raz pierwszy) w latach 1908-1913:
„Lubliniec w tym czasie, to jest do pierwszej wojny światowej liczył zaledwie 4000 tyś mieszkańców.
Dane dotyczące Lublińca z 1911r. pochodzące z lublinieckiego kalendarza
Liczba ludności – 3656
Miasteczko – bo tak chyba wypada nazwać Lubliniec, ma aż cztery kościoły harmonizujące do całości miasta. Jest kościół parafialny pod wezwaniem św. Mikołaja,
Widok kościoła parafialnego pw. św. Mikołaja w Lublińcu – od strony Rynku Targowego
(obecnie plan Mikołaja Kopernika)
jest kościół św. Krzyża
Po lewej stronie – budynek kościółka św. Krzyża wraz z przylegającym do niego Przytułkiem
oraz mały zabytkowy kościółek św. Anny. Poza tym miasto ma kościół ewangelicki
Widokówka z kościołem św. Anny po lewej i kościołem ewangelickim po prawej
i bożnicę żydowską.
Po prawej stronie – tuż za kamienicą – budynek bożnicy żydowskiej
Sąd grodzki,
Widok na Królewski Sąd Grodzki od strony stawu
starostwo,
Budynek starostwa powiatowego w Lublińcu
szkoła podstawowa umieszczona w dwóch budynkach: starej szkole parafialnej przy kościele św. Mikołaja
Reprodukcja widokówki sprzed 1908 roku. Po lewej fragment starej Szkoły Parafialnej
i nowym budynku za strumykiem Lublinicą.
Nowy budynek szkoły podstawowej
Jest szkoła wyższa dla dziewcząt i chłopców,
Wyższa szkoła dla dziewcząt i chłopców
poczta
Po prawej stronie – budynek poczty
i stacja kolejowa,
Lubliniecka stacja kolejowa
a na starym rynku brukowanym „kocimi łbami” stoi między dwoma staremi kasztanami pomnik św. Jana Niepomucena.
Lubliniecki rynek z dwoma kasztanami i figurą św. Nepomucena pośrodku
Po lasem stoją budynki szpitala dla umysłowo chorych,
Budynki Zakładu Psychiatrycznego w Lublińcu
zaś przy szosie do Sadowia-Koszęcina zaczęto budować fabrykę przędzalnię.
Przędzalnia
Właściwe oblicze temu miastu nadawał chłop. Z chłopa żyło kupiectwo i rzemiosło. Dwa razy do roku odbywały się tu wielkie jarmarki, a w każdą środę targ. Na targi zjeżdżało się chłopstwo z całego powiatu, wtedy Lubliniec żył, był ludny i gwarny. Poza tym miasto było ciche, spokojne i nudne. Obywatele kupcy i rzemieślnicy czekali na następne targi, które były dla nich żniwami, a wieczorami spotykali się w swoich lokalach na piwie i tam „rajcowali”.
Jarmarki w Lublińcu wg. Kalendarza „Nowin Raciborskich”. Na rok zwyczajny 1894 Jarmarki w Lublińcu wg. Kalendarza „Nowin Raciborskich”. Na rok 1908
Jarmarki w powiecie lublinieckim w 1911r. Kalendarz Lubliniecki
Ulice miasta w dni zwyczajne nie targowe, były prawie puste, tyle że dzieci wnosiły na nie trochę ruchu i życia. Nawet pijak nie odważyłby się pokazywać na ulicach bo zaraz by podpadł, a ludziska wzięliby go na gęby. W miasteczku każdy widział i słyszał jak „trawa rośnie” (…).
Victoria Platz – dzisiaj Plac Kościuszki
Mały Ryneczek, nazywany Nowym Rynkiem, Targowym Rynkiem
Kriegerverein(Związek Kombatantów) i Flottenverein(Stowarzyszenie Floty Niemieckiej) gromadzili byłych żołnierzy i marynarzy. Kirchenchor i Männer-Gesangverein dbał o szerzenie i pielęgnowanie śpiewu świeckiego i niemieckiej pieśni kościelnej.
W bractwie kurkowym(Schuttersgilde) wprawiało się co zamożniejsze obywatelstwo niemieckie do sztuki strzeleckiej, wiernej starej tradycji niemieckiego mieszczaństwa (…)
Budynek Strzelnicy – siedziby Bractwa Kurkowego
Każdy szanujący swą godność osobistą Niemiec dba o żołądek i kufel dobrego piwa – a jakże. Lubliniczanie wcale nie ustępowali tej tradycji. Każdy z nich miał swój lokal. Poza zwyczajnymi knajpkami lub gospodami chłopskimi, była cała masa restauracji takich jak „Gasthause zum Golden Lowen”, czy „Zum Schwarzen Adler”
Hotel i restauracja „Schwarzer Adler”
Baumann Gasthause
i hoteli: Baranek, Pietch i Siedner.
Hotel Baranek
Hotel Pietsch
A w każdym z nich był ten czy inny klub. Więcej od przyjęć w prywatnych mieszkaniach mieszkańcy Lublińca lubili towarzyskie wieczorki w swoich klubowych lokalach. Tutaj się nakrzyczeli i naśpiewali do syta, tu też uprawiali swoją lokalną politykę. W lokalach restauracyjnych hotelów Pietsch i Baranka zbierała się śmietanka niemieckojęzycznych lubliniczan. Burmistrz Jonscher, proboszcz Majewski, dyrektor Sobocik, dyrektor Dwucet, rektor Puff, kupiec Kreemer, prezes Kowal i wiele innych z miejscowego obywatelstwa jak również okoliczni dziedzice, nauczyciele, leśnicy i rentierzy.
Wnętrze Hotelu Baranek – pokój bilardowy i pokój myśliwski
W wielkie święta, szczególnie na Boże Narodzenie, Wielkanoc lub Zielone Świątki duch niemiecki w miasteczku podnosił się jeszcze o kilka stopni, kiedy przyjeżdżali na urlopy świąteczne żołnierze w swoich paradnych mundurach o całej skali różnych barw i krojów: piechurzy, artylerzyści, kawalerzyści, marynarze – granatowi, zieloni, czarni, czerwoni(…).
Lublinieccy żołnierze w mundurach pruskich z okresu sprzed 1918r.
Władzą najwyższą w powiecie był landrat Herr von Thaer. Pamiętam dobrze tego pana landrata, stąd, że corocznie w dniu 27 stycznia , ubrany w mundur oficera niemieckiego z pikielhaubą wygłaszał na rynku pod pomnikiem św. Nepomucena do swoich galowo wystrojonych poddanych mowę na cześć Kaisera Wilhelma II, który w tym dniu obchodził urodziny. Po odbytej galówce, odebraniu od Kriegerverein raportu i ślubowania na ręce landrata, dzień ten już potem, dla nas dzieci był wolny od nauki(..).
Lubliniecki landrat dr. Georg von Thaer w latach 1905-1914
Władzę wykonawczą w mieście spełniał policjant, przez długie lata jedyny policjant w mieście Herr Olejak.
Lubliniecki policjant – Josef Olejak (1903r) z rodziną
Ludność na wsi lublinieckiej są to przeważnie małorolni chłopi albo zależni od swych panów robotnicy rolni pracujący na wielkich majątkach ziemskich. Niewiele jest takich co mają ziemi od 5 do 10 hektarów. Przeważnie posiadają chłopi gospodarstwa karłowate i wynajmują dodatkowo pole pańskie lub kościelne. Nadmiar ludności wsi nie mogąca się wyżywić odpływa do okręgu przemysłowego i tam osiedla. Niemniej jednak każdy gospodarz poza rolnictwem uprawia murarstwo czy ciesielstwo, albo dorabia ubocznie do skąpych dochodów płynących ze swojej gospodarki. Walka o byt i egzystencję na własnym gruncie i obawa przed wplątaniem się lub uwikłanie w szkodliwie mogące się na nim odbić skutki każą się trzymać chłopu z dala od aktywnej działalności społecznej (…).”
Na podstawie:
Pamiętnik Powstańca – Konrad Szymik
Fotopolska
Lublinitz Oberschlesien