Drugą niedzielę listopada kościół katolicki w Polsce poświęca pamięci chrześcijanom prześladowanym na świecie. Wydawało by się, że związek tego dnia z Lublińcem i jego historią jest nie do połączenia, i jest to skojarzenie słuszne, jednak nawiązaniem do niego będzie historia, która miała miejsce w 1932 roku.
Po mieście chodził wówczas mieszkaniec Częstochowy, który sprzedawał dewocjonalia: broszurki religijne, książki do nabożeństwa, łańcuszki z medalikami, różańce i obrazki religijne. Dochód z ich rozprowadzania miał być przeznaczony na budowę kościoła w Różyszczach w województwie wołyńskim. Kontrolujący go policjanci zauważyli, że ceny na nalepkach umieszczonych na dewocjonaliach przez komitet budowy były sfałszowane – zawyżone. Po sprawdzeniu okazało się, że mężczyzna nie odprowadzał zarobionych pieniędzy na budowę kościoła, nie miał na kwestę wymaganego zezwolenia władz województwa, a dodatkowo sprzedawał inne drobne przedmioty dla własnej korzyści bez stosownej zgody. Odstawiono go do Sądu Grodzkiego w Lublińcu.
Natomiast budynek kościoła w Różyszczach (obecnie Ukraina) wybudowano i poświęcono już w 1931 roku. W 1992 roku odzyskali go katolicy. W ZSRR była tam stajnia, a następnie magazyn żywności. Obecnie jego administratorem jest polski ksiądz.
Zdjęcie przedstawia kościół w Różyszczach w 1931 roku, pochodzi ze strony kresy.org.pl.